Hej, to ja, Karmel! Urodziłem się na wsi, gdzie nikt mnie nie chciał i nikt o mnie nie dbał.
Razem z mamą i siostrami mieszkałem w stodole, gdzie czasami dostawałem mleko do picia. Gdybym tam został, to bym zginął, jak większość kotów w tej okolicy. Ale zostałem uratowany i i przyjechałem do Warszawy po lepsze życie.
Na razie jeszcze się trochę wszystkiego boję i uczę się domowego życia. Kuwetę opanowałem już pierwszego dnia!
Podoba mi się gonienie za wędką – to naprawdę fajna sprawa. Odkrywam też zabawę piłeczkami i myszkami.
Szukam domu razem z moją siostrą Mokką. Domek musi być w Warszawie lub najbliższych okolicach. Ciocie mówią, że balkon i okna koniecznie muszą być zabezpieczone. To jak, dasz nam szansę?